niedziela, 7 października 2018

RZ.6

Oczami Agnieszki:

Jechaliśmy nie znaną mi ulica.
Z obydwu stron otaczały nas piękne domy.
Najprawdopodobniej była to dzielnica bogaczy. Świadczyła o tym chociażby aranżacja podwórza i piekne, duże budynki : krzewy docięte w różne kształty, huśtawki, duże grille .

Po nie uzyskaniu odpowiedzi chłopaka strach jeszcze bardziej przeszył całe moje ciało.
- Zatrzymaj się! - krzyknęłam nagle
Niestety był dosłownie głuchy jak pień ! Nie docierały do niego żadne słowa czy gesty, które mówiłam/robiłam. 
- Jesteś głuchy ? ! - popatrzył się na mnie i sarkastycznie zaśmiał pod nosem, przyciskając pedał gazu jeszcze mocniej.
Tym samym ja, siedząca teraz na brzegu siedzenia, obiłam się o nie.
- Ał -wysyczałam - moja głowa!
Znów się zaśmiał 
- trzeba było usiąść normalnie - wskazał na mnie
Odwróciłam wzrok w stronę okna. 
Po krótkiej chwili zorientowałam się, że wyjechaliśmy poza miasto.
Za oknem ciągnęła się pustka, gdzie nie gdzie widać było szczątki starych budynków, kawałki gałęzi drzew...To był straszny i ponury widok.
- Gdzie my jesteśmy? 
W tym momencie z kieszeni moich jeansów rozległa się muzyka.
(-Ktoś dzwoni) 
Sięgnęłam ręką po telefon.
Nagle jednak na mojej dłoni, spoczęła ręka "nieznajomego".
Zanim zdążyłam coś powiedzieć chłopak wślizgnął ją do mojej kieszeni i wyjmując go, schował do kieszonki w swojej kurtce.
- Co ty do cholery robisz? - warknęłam - oddawaj!
- Nie - zapiął zamek
- Żartujesz sobie? To mógł być ważny telefon! 
- To będzie musiał poczekać 
- Jesteś popieprzony - warknęłam pod nosem
- Co? - odwrócił się do mnie zwalniając
- To co słyszałeś - wywróciłam oczami - było mi już obojętne co ze mną zrobi, wkurwił mnie 
- A więc jestem popieprzony - zaśmiał się - To jaki jestem teraz? - odpiął kieszeń, naciskając na przycisk otwierający okno - Powiedz? - wystawił mój telefon za okno 
- Oddawaj! - próbowałam mu go wyrwać z ręki, ale ani trochę mi to nie wychodziło
- Wyrzucę go - jego uśmiech nie wywierał na mnie teraz żadnego wrażenia
- Jesteś żałosny! Oddaj!
- Nie 
Nadal szarpałam się z jego ramieniem, które skutecznie uniemożliwiało mi dotarcie do komórki . 
- Uspokój się kotku
- Oddaj ! Teraz!
- A co jeśli nie?
Zamilkłam zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Tooo..
- To gówno - wtrącił
- Nienawidzę cie ! - uderzyłam go w ramię
- Nikt nie powiedział, że musisz mnie lubić - zaśmiał się chyba po raz setny tego dnia.
Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Masz - powiedział niespodziewanie, oddając mi moją własność
Nerwowo odebrałam od niego komórkę, nie odzywając się ani słowem .
- Tylko nie próbuj jej nawet dotknąć! Włóż do kieszeni i najlepiej najpierw ją wyłącz.
Dla spokoju zrobiłam co kazał .
- Grzeczna dziewczynka - popatrzył na mnie z łobuzerskim uśmiechem, przez, który na miejsce złości tym razem wparowało zakłopotanie i zawstydzenie .
Jego uśmiech był niepowtarzalny ! 
- Halo? - jego głos wyrwał mnie z zamysłu i zorientowałam się, że gapie się na niego przez cały ten czas
- Co? - odburknełam, udając, że nic się nie stało
- Jeśli aż tak ci się podobam, to zrób zdjęcie, będziesz miała na później
Wywróciłam oczami. 
- Taa gdybym jeszcze mogła wyciągnąć telefon
Pokręcił głową, chichocząc
Chwilę potem zdjął nogę z gazu, zatrzymał samochód i wyjął kluczyki ze stacyjki.
- Jesteśmy 
- Ale gdzie jesteśmy? - zmarszczyłam brwi
- Nie zadawaj idiotycznych pytań tylko wysiadaj 
Przeklinając go pod nosem, wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami 
- Do jasnej cholery, nie tak mocno ! 
- Przepraszam? - uniosłam brwi

Wysiadłam ze samochodu, rozglądając się w poszukiwaniu jakichś ciekawostek, jednak nic takiego nie było. Wokół było cicho-Zbyt cicho. 
Tu musiała stać się jakaś tragedia..
- Gdzie my jesteśmy? - zmarszczyłam brwi
- Nieważne gdzie, ważne po co - mruknął i zaczął iść przed siebie
- Zaczekaj
- Idziesz czy będziesz tu tak stać? - zapytał, patrząc na mnie przez ramię
Nie odpowiadając zaczęłam iść za nim.
Droga była dość długa. W pewnym momencie myślałam, że "odpadną mi nogi" .
Wreszcie doszliśmy, do w miarę zachowanego, wysokiego budynku . 
(-Uff) odetchnęłam z ulgą, sądząc, że to już koniec "wycieczki", jednak po chwili zorientowałam się, że chłopak idzie dalej, a jak się zapewne domyślacie - budynek ten windą nie świecił. 
No cóż, moje marzenie o odpoczynku zostało rozwiane. 
- O nie! Ja tam nie wejde! - zaprotestowałam,krzyżując ręce na piersi.
- Bo?
- To bardzo stary budynek ! Co jeśli się pod nami zawali? Po drugie mam nowe trampki, a tutaj jest pełno tynku ! 
- Baby - wywrócił oczami - Jeśli chcesz to zostań, ja idę
- A żebyś wiedział, że zostanę
- Świetnie. Proszę bardzo, tylko wiesz co mnie ciekawi? - zaśmiał się
- Co? - przechyliłam głowę
- Ciekawi mnie jak potem wrócisz do domu - uśmiechnął się łobuzersko
- Ughhh - zaczęłam kilka razy podnosić się na palce i opadać, w zdenerwowaniu - Jesteś niemożliwy!
- Dziękuję kotku - puścił mi oczko - A teraz chodź

Oczami "nieznajomego":

To zabawne...Przez całą drogę tutaj starałem się ją wystraszyć . 
Wiedziała ona również, z różnych plotek i opowiastek, że jestem "niebezpiecznym gangsterem".
Przecież mogłbym ją tutaj zabić! A ona? 
Jedyne czym się przejmowała to pobrudzenie jej nowych butów!

Doszliśmy na samą górę. 
Budynek miał spory taras na dachu, stąd było widać całą okolicę.
- Boże..Co to?! - rozglądała się wokoło
- To dowód na to, że to moje miasto 
- Co tu się stało? - spojrzała na mnie
- Nieważne
- Ważne 
- Nie - warknąłem
-Tak - odpowiedziała podobnym tonem, a jej wzrok wiercił we mnie dziurę
- Kurwa nie gap się tak na mnie! 
- Jak? - rozszerzyła oczy, tak, że jej wzrok przeszywał mnie na wskroś 
- Właśnie tak - wskazałem na nią, na co się zaśmiała
- Bo co? - spytała z kpiną w głosie
- Zrzucę cię - wskazałem w dół, jednocześnie skopując w "odchłań" pokruszoną cekłę
- Jasne - wywróciła oczami, odwracając wzrok w stronę krajobrazu 
- Nie wierzysz? - uniosłem brwi 
Brak odpowiedzi uznałem za odpowiedź. 
Podszedłem do niej łapiąc ją w talii jedną ręką, a drugą pod jej kolanami, tak,że trzymałem, ją teraz jak "pannę młodą" .
Wystawiłem ręce(z nią) tak, że znajdowała się teraz nad pozostałością niskiego balkonu. 
- Zostaw mnie! - próbowała się wyrwać, a w jej oczach widać było sporą panikę
- Rób tak dalej, a i bez mojej pomocy spadniesz - uśmiechnąłem się pod nosem
Chwilowo znieruchomiała, patrząc w dół.
Ma lęk wysokości? 
Upewniając się, że mocno ją trzymam, udałem, że ją upuszczam, na co zareagowała krzykiem i mocno się we mnie wtuliła.
Poczułem się nieco dziwnie, bo chyba jeszcze nigdy żadna kobieta nie wtulała się we mnie tak jak Ona.
Z drugiej strony, nie miały na to okazji...Były tylko na jednek raz - no góra dwa !
- Proszę postaw mnie - wyłkała
- Puszczę, ale następnym razem nie wątp w moje słowa - nie odezwała się - Rozumiesz? 
Pokiwała głową
Zaśmiałem się
- Mówiłem ci już, że kiwanie to nie odpowiedź
- Rozumiem, tylko mnie już postaw 
- Mówisz jak mój mały, w spodniach - zaśmiałem się, stawiając ją na ziemi.
Zarumieniła się.

Oczami Agnieszki:

Wystraszył mnie nie na żarty.
Nogi miałam jak z waty! A ręce trzęsły mi się jak galareta.
- Oo ktoś tu się wystraszył ? - powiedział kpiąco
- Nie. Jasne, że nie - zaprzeczyłam, udając
- A więc chcesz jeszcze raz? - zaczął iść w moją strone z łobuzerskim uśmiechem
- Nie! - odskoczyłam jak oparzona, wyciągając ręce przed siebie, w obronnym geście.
Zaśmiał się.
- Co cię tak śmieszy?
- Ty 
Wywróciłam oczami, po raz kolejny skupiając się na widoku.
- Po co mnie tu zabrałeś? 
Chłopak zastanawiając się dłuższą chwilę w końcu odpowiedział 
- Nie wierzyłaś, że to moje miasto 
- Jaki to - wskazałam na pustke przed nami - ma związek ?
- Duży - zachichotał 
- Przestań - skrzyżowałam ręce na piersi, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą 
- No co? - popatrzył na mnie widocznie rozbawiony
- Przestań zachowywać się jak dzieciak 
- Ja? Serio Aguś? Ja? - jego słowa, sprawiły, że przeszły mnie ciarki
- Tak ty - otrząsnęłam się w miarę szybko, by sensownie odpowiedzieć
- A kto przed chwilą piszczał " Nie! Prosze, tylko mnie nie puszczaj" ? - naśladował cienki głosik, który ani troche nie przypominał mojego 
- Ja wcalę tak nie mówię - walnełam go w ramię
- Co taka agresywna? Tylko żartuję - puścił mi oczko
- Więc? 
Uniósł brwi, co dało mi znak bym kontynuowała 
- Więc jaki to ma związek z tobą? 
- Naprawdę się nie domyślasz? 
- Nie
- Więc, pozwól, że naprowadze cię na właściwy trop skarbie
- Nie jestem twoim skarbem - warknęłam poirytowana
- Cóż, jeszcze nie - zaśmiał się, patrząc na mnie lekko przechyloną głową
Oblizał usta. 
Przez mój żołodek przeleciały motylki, jednak szybko je z niego wypędziłam.
- Naprowadzaj 
- Powiedz mi co widzisz przed soba?
- Co to za pytanie? - uniosłam brwi, przechylając głowę 
- Normalne, odpowiedz
- Widzę pustkę. Kilka starych drzew, szczątki budynków, dużo złomu, brudu, kurzu ii - zajakałam się 
- I? - chciał bym kontynuowała
- I ślady po wybuchach? Pożarze? - spojrzałam na niego, w myślach mając odpowiedz na swoje pytania
- Tak - odpowiedział spokojnym głosem - Jaki z tego wniosek ?
- To twoja sprawka? - spytałam niepewnie 
- Brawo! - klasnął w dłonie, a ja nie potrafiłam się odezwać, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć 

Chłopak z którym przebywałam w jednym samochodzie, który mnie tu przyprowadził, podwiózł, którego chce rozkochać w sobie Ola i... który mi się podoba?
To on zrobił coś takiego? !
- Zbieramy się, już późno - przerwał ciszę
- Już? - wyciągnęłam komórkę i spojrzałam na ekran by sprawdzić godzinę, gdy nagle poczułam jak wyrywa mi go z rąk .
Chwilę potem mój telefon został wyrzucony w "przepaść" 
- Do jasnej cholery co ty zrobiłeś ?! - wyrzuciłam ręce w góre, zdenerwowana tak bardzo jak jeszcze chyba nigdy nie byłam
- Mówiłem ci już coś na temat wyciągania komórki - warknął
- Sprawdzenie godziny to zbrodnia? - wykrzyczałam, po chwili orientując się, co właśnie powiedziałam
- Strasznie upierdliwa suka z ciebie - wysyczał przez zęby i zaczął schodzić ze schodów
- A z ciebie pojebany chuj - odpyskowałam, doganiając go
- W takim razie po co za mna idziesz? -odwrócił się tak, że uderzyłam w jego klatkę piersiową 
- Bo chcę wrócić do domu? - zmrużył oczy, odwrócił się i szedł dalej bez słowa
--------------------------------------------------

Wyjechaliśmy na drogę, cała podróż minęła w ciszy . 
Żadne z nas się nie odezwało .
- Wysiadaj - burknął stając na poboczu koło mojego domu.
Przypominając sobie widok mojego roztrzaskanego na kawałki telefonu, nie odpowiedziałam nic, a wysiadając z całych sił trzasnęłam drzwiami.
Nie odwróciłam się, słysząc jego przeklinania i pretensje apropo mojego szacunku do jego własności .
Ruszyłam w stronę domu, po chwili usłyszałam warkot silnika co oznaczało, że odjechał.
- Pieprzony gnojek ! 

Teraz już wiem, że z pewnością mogę go odstąpić Olce !

RZ. 5

- Zbieramy się co? - Ola wyrwała mnie z zamyślenia
- Tak tak - wstałam, ściągając kurtkę z krzesła, którą następnie zarzuciłam na siebie
- Masz tu 20zł zapłać ok? - dając mi pieniądze,popatrzyła na mnie pytająco
- To nie wracamy razem?- zmarszczyłam brwi
- Halo ! Ziemia do Agnieszki... przecież dziś w nocy wyjeżdżam! - nie dając mi szansy odpowiedzi, pocałowała mnie w policzek i wyszła z budynku.
No tak ! Jak mogłam zapomnieć, przecież Ola wyjeżdża na roczek swojej chrześniaczki do Niemiec...
Podniosłam torebkę i wyciągnęłam z niej mój czerwony portfel.
(-powinno wystarczyć) - pomyślałam, wyciągając tyle samo ile dała mi przyjaciółka.
Schowałam portfel i z powrotem założyłam torebkę.
W chwili, w której ruszyłam w stronę kelnerki, poczułam, że chłopak, którego zaklepała sobie Ola, mierzy mnie od stóp do głowy.
Wzięłam głęboki wdech i pewnym krokiem podeszłam zapłacić.
- Chciałabym zapłacić
- Dobrze - dziewczyna zaczęła liczyć na karteczce w swoim notesie - 38,50zł -skierowała swój wzrok na mnie.
Podając jej pieniące, zabrałam resztę i schowałam do kieszeni moich rurek.
Zagłębiłam się w myślach.
Co prawda cała ta sytuacja z zaklepaniem wydawała się być dziecinadą, ale my z Olą zawsze byłyśmy ze sobą bardzo zżyte i nie wyobrażam sobie teraz tego wszystkiego zniszczyć - zwłaszcza, że sama nie wiem o co mi chodzi?
TEN chłopak jedynie mnie drażnił, ponadto ledwo go znam !
Jednak ma coś w sobie... nie wiem jak to określić...
Aga ! Kurcze weź się w garść  i zacznij kokietować !
Po co plątać się w problemach i niebezpieczeństwach?!
Na świecie jest tylu mężczyzn, a ja główkuje nad takim??

- Hej - ktoś złapał mnie za rękę
Odwróciłam się szybko i zobaczyłam powód mojego zamyślenia
- Hej - uśmiechnęłam się, a żołądek wywrócił mi się o 180 stopni
- Nie przeszkadzam?
Co? Nie przeszkadzam? Haloo... staliśmy przy wejściu do restauracji. W czym miałby mi przeszkadzać? Jedynie w powrocie do domu.
Zaśmiałam się
- Nie
- To dobrze - pokiwał głową
W jednej chwili do głowy powróciły mi słowa Oli, z których dowiedziałam się, że ten chłopak może być niebezpiecznych gangsterem i zrobić mi krzywdę.
Przeszły mnie ciarki.
Kurcze! Jestem dziwna!
- Hej, co jest? - zmarszczył brwi, wpatrując się we mnie i moje obsypane gęsią skórką ze strachu ręce
- Nic - schowałam dłonie za plecy
- Nie chowaj ich - wskazał na nie, ukryte za mną - Zimno Ci? - sama nie wiedziałam czy pyta z sarkazmem czy z troską
- Nie
- Na pewno?
- Tak
- A może jednak? - zaśmiał się pod nosem - Jeśli chcesz to podwiozę Cię do domu
Moje ciało ponownie przeszył dreszcz.
A w głowie pojawiło się tysiąc myśli...
Czyżby mnie podrywał?
Może mu się podobam skoro tak się przyczepił?
Ale przeciez zaklepała go Ola!
Z drugiej strony nic złego nie robię! Nie całuje się z nim, nie podrywam...
Chwila chwila, skoro jest on gangsterem to, przecież może wcale nie odwieźć mnie do domu - Może mnie porwać!
Dla okupu!

Wzięłam głęboki wdech, miałam wrażenie, że brakuje mi powietrza w płucach, a bez niego nie uda mi się nic z siebie wykrztusić.

- Ok - powiedziałam w końcu - podwieź mnie jeśli możesz
Chłopak łobuzersko się uśmiechnął i skinął głową w kierunku jego samochodu.
- Wejdź do środka - podał mi kluczyki - Ja powiem tylko chłopakom, że przyjadę po nich za kilka minut
- Ok - uśmiechnęłam się wkładając kosmyk włosów za ucho
- Grzeczna dziewczynka - puścił mi oczko.

Co się ze mną dzieję?!
-------------------------------------------------------------------

Po kilku minutach, które wydawały się trwać nieskończoność, sylwetka chłopaka w końcu wyłoniła się zza drzwi restauracji.
(-w końcu!) - pomyślałam, jednak im bliżej mnie był, tym bardziej stres i zawstydzenie przejmowało nade mną kontrolę.
By choć trochę to zignorować, spuściłam wzrok na swoje palce, którymi właśnie zaczęłam się bawić .
Dźwięk otwieranych drzwi samochodu rozległ się wewnątrz i dobiegł do moich uszu. Następnie trzask, przez który aż podskoczyłam.
Spojrzałam w jego stronę , usiadł wygodnie na siedzeniu, kładąc nogi na pedała, włożył i przekręcił kluczyk w stacyjce.
Następnie wyjechał na drogę.
-I tyle? - ( Nawet nie powie głupiego "już jestem"? ) - głos w mojej głowie nie dawał mi spokoju, przez co nie zastanawiając się długo wypaliłam z pytaniem .
Chłopak odwrócił głowę w moim kierunku, jego wzrok przeszywał mnie na wskroś , uznałam to jako odpowiedź i kontynuowałam
- Wsiadłeś tu i nawet nic nie powiesz? - uniósł brwi
- Co mam powiedzieć?
- Już jestem? Wróciłem? Jedziemy? - wymieniałam machając ręką to w jedną, to w drugą stronę
- Nie ma potrzeby - skierował swój wzrok na jezdnię
- Jest potrzeba - zmarszczyłam brwi
Nie odezwał się.
- Dupek ! - nawet się nie zorientowałam kiedy te słowa wyszły z moich myśli, przez usta, na światło dzienne
Ciarki przeszły mnie kiedy zobaczyłam jak ten "gangster" zjeżdża na pobocze.
To dziwne ale kiedy z nim rozmawiałam całkowicie zapominałam o świecie, obowiązkach i o faktach takich jak ' chłopak jest niebezpieczny ".
- Co powiedziałaś? - wysyczał przez zęby, skupiając całą uwagę na mnie.
Zadziwiające jak w tej sytuacji potrafił kontrolować drogę !
Pokręciłam głową, kierując wzrok na swoje kolana, które odruchowo rozszerzałam i przyciągałam do siebie z powrotem.
- Czekam - uniósł brwi, pukając palcami lewej ręki o kierownicę.
- Nic - wymamrotałam
- Powtórz
- Nie
- Tak
- Nie
Złapał mnie za rękę
- Powtórz co powiedziałaś
Zagłębiając się w myśli, szukałam w głowię jakiegoś wyjścia z tej sytuacji, jednak głos podpowiadał mi co chwilę co innego .
(- wyjdź ze samochodu ) - ale wtedy on ruszy za mną
(-nie odpowiadaj ) - wtedy nadal będzie nalegał
( - odpowiedz ) - nie wiadomo jaka będzie jego reakcja.
W tym momencie chłopak zachrząkał
Ah juz wszystko mi jedno...
- Powiedziałam, że jesteś dupkiem - spojrzałam na niego ze strachem, prawdopodobnie wypisanym na twarzy
Zaśmiał się
- Co cię tak śmieszy? - unosząc brwi, rozszerzyłam oczy zirytowana jego zachowaniem
- Ty - wyjechał na drogę, dołączając do sznuru samochodów
- Ja?
Zamiast odpowiedzi usłyszałam ponowny chichot.
- Niby co ja takiego zrobiłam? - machnęłam rękoma w górę
Po około minucie ciszy, zdecydowałam się nie odzywać .
Zaczęłam skupiać się na widokach za oknem.
Niestety nie było w nich nic szczególnego.
Ot szare budynki, śpieszący się gdzieś ludzie.
- Wiedząc kim jestem, masz odwagę mnie wyzywać? Jeśli można to w ogóle nazwać wyzwiskiem - uśmiechnął się pod nosem
Zamarłam
- Nie wiem kim jesteś - skłamałam mając nadzieję, że zmieni temat, jednak tak się nie stało
- Nie kłam - jego głos był nadzwyczajnie spokojny
Dziwne...
- Nie kłamię
- Kłamiesz
- Nie
-Tak
- Skąd ten pomysł? - skrzyżowałam ręce na piersi
Spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem, lecz nie minęło nawet kilka sekund kiedy z powrotem jego wzrok spoczął na jezdni.
- To jest moje miasto mała, tutaj wszyscy to wiedza - poklepał kierownicę, uśmiechając się.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że ten uśmiech nie był boski.
Za każdym razem, kiedy go widziałam czułam, że tracę kontrolę nad swoimi policzkami, które momentalnie robiły się różowe.
Tym razem jednak starałam się zignorować to i chyba mi się to udało.
- Serio? - wywróciłam oczami
- Serio - pokiwał głową - Co nie wierzysz? - spojrzał na mnie
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, samochód ostro zahamował, następnie z piskiem skręcił w jedną z nieznanych mi uliczek.
Prędkość auta sprawiła, że byłam jakby przykuta do fotela.
- Ccc-o ty robisz? - strach objął nade mną władzę
- Skoro nie wierzysz... - urwał
Jego ton głosu był poważny i nie było w nim czuć, ani nutki żartu, sarkazmu czy ironii.
Na jego słowa zbledłam, a serce waliło mi jak oszalałe.
Gdzie on mnie wiezie?
Co miał na myśli?
W co ja się wpakowałam !

niedziela, 30 września 2018

RZ. 4

Ubrałam na siebie moje ulubione ciemne jeansy, conversy, czerwono-czarny t-shirt na, który założyłam swoją nową bluzę. 
Włosy spięłam w mocnego koka i biorąc w dłoń swoją nową torebkę wyszłam z domu.
- Hej skarbie - pocałowała mnie w policzek – w końcu jesteś, zaczynałam się już martwić, że mnie wystawiłaś!
- Przestań! Nigdy bym tego nie zrobiła - walnęłam ją w ramie
- Więc jak? Wchodzimy? - rozłożyła pytająco ręce
- Co za pytanie – parsknęłam śmiechem 
Zajęłyśmy stolik tuż przy wejściu, stąd był najlepszy widok na miasto i na to co się w nim dzieje. Zdjęłam bluzę, następnie zawiesiłam torebkę na rogu krzesła.
- Dzień dobry, w czym mogę służyć? 
Odwróciłam wzrok. Obok mnie stała dziewczyna, miała około 23 może 24 lat. 
Była wysoką, szczupłą blondynką, z długimi włosami i o dość bladej cerze.  
Wyglądała na porządną i miłą kelnerkę.
- Dzień dobry – odwzajemniłam uśmiech – Dla mnie hamburger z frytkami 
Dla mnie to samo – wtrąciła Ola, bacznie przyglądając się blondynie.
- Dobrze, a czy życzą sobie panie coś do picia? 
Dziewczyna dokładnie notowała nasze zamówienie
- Dla mnie woda
- Ja poproszę sok pomarańczowy – powiedziałam odkładając kartę napoi
- To wszystko?- Spytała spuszczając ręce w dół
- Tak tak to wszystko. Dziękujemy 
Odwróciła się na pięcie i odeszła.
- Więc? - spytałam opierając się o stolik – Chciałaś się spotkać z jakiegoś konkretnego powodu? 
Ola popatrzyła na mnie jak na kosmitke.
- Konkretnego? To już nie mogę tak po prostu chcieć spotkać się z moją najlepszą przyjaciółką? - uśmiechnęła się ironicznie
- Jasne, że możesz – zachichotałam – tak tylko pytam 
Pokiwała głową 
- Właściwie too...- za jąkała się – Właściwie to chciałam Cię o coś zapytać 
Spojrzałam na nią zaciekawiona
- O co chcia...- mój głos załamał się kiedy spojrzałam na otwierające się drzwi restauracji.
Wzrok przyjaciółki od razu powędrował za moim, napotykając na zgraję chłopców. 
Wzrokiem zmierzyła każdego z nich, mój wzrok jednak spoczął tylko na jednym.
To on! To facet, którego niedawno „poznałam”. 
Wszedł do tej samej restauracji, w której właśnie razem z Olą czekałyśmy na posiłek. 
(-Dlaczego właśnie dzisiaj? Dlaczego teraz? ) - pytałam się w głowie.

Popatrzyłam na Ole.
Jeszcze niedawno jej o "nim" mówiłam .
Gdyby teraz dowiedziała się, że facet, który mi się podoba to właśnie ten, który wszedł do tego samego pomieszczenia i dokładnie ten, który prawdopodobnie jest groźnym bandytą... 
No cóż, domyślam się, ( łagodnie mówiąc ), że nie byłaby zadowolona - bałaby się o mnie.

Widząc go, podniosłam MENU leżące na stoliku i udając, że czytam, próbowałam się nim zakryć . 
W tym samym czasie Ola, odwróciła wzrok od wchodzących i skierowała go na mnie. 
- Co ty robisz? - zmarszczyła brwi
- Co masz na myśli? - spytałam, próbując mówić tak cicho, żeby nie usłyszał mnie On, a zarazem na tyle głośno, by usłyszała mnie kumpela.
- To – wskazała na mnie i na moją pół zasłoniętą twarz
Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Nie zerkając na mnie usiadł razem z resztą swojej grupy przy stoliku pod ścianom.
Nie było tam dużego tłoku, było spokojnie ( jak dla mnie zbyt spokojnie, dlatego nigdy nie lubiłam tam siadać) . 
Cóż... to dobre miejsce dla gangsterów knujących coś w tajemnicy...

W myślach odetchnęłam z ulgą. (-nie poznał mnie ,albo mnie olewa)
Tak czy inaczej lepiej było dmuchać na zimne. 

Oczami Oli :

Odkąd banda chłopców weszła do restauracji Agnieszka dość dziwnie się zachowywała. 
Z biegiem czasu zaczęłam nad tym rozmyślać .
Halo? - wyrwałam ją z wgapiania się w tą dziwną zgraje.
W końcu popatrzyła na mnie zdezorientowana 
- Co? - zmarszczyła brwi
- Jak to co? To – wskazałam na nią, a potem na grupke facetów siedzących kilka stolików dalej – Odkąd tylko tu weszli nie odrywasz od nich wzroku – szerzej otworzyłam oczy
- Co? - zrobiła kwaśną minę – Coś ci się wydaje 
- Wcale nie – zaśmiałam się
- Ależ tak ! Wracając do tematu, o co chciałaś mnie zapytać? 
(-zmienia temat) – pomyślałam uśmiechając się pod nosem

Oczami Agnieszki :

- Poznałaś już imię tego nieznajomego przystojniaczka? - poczułam ścisk w żołądku
Mając w głowie tysiąc myśli, starałam się wymyśleć dobre kłamstwo, które pozwoliłoby mi wydostać się z tej sytuacji (-Myśl, myśl)
- Nie, nie widziałam go już więcej 
- Naprawdę? - oparła się o krzesło, krzyżując ręce na piersi
Znałam ten jej TIK
- Tak naprawdę – zrobiłam to samo, mrużąc oczy
- Szkoda – udała, że płacze 
Zaśmiałam się
- Proszę, wasze zamówienie – podała nam dwa talerze z jedzeniem, oraz dwie szklanki do których nalała wybrane przez nas trunki. 
- Dziękuje – Ola uśmiechnęła się, choć wiedziałam, że w głębi serca aż ją ściska z zazdrości 
( kelnerka miała bardzo szczupłą talię, Ola zawsze o takiej marzyła lecz pociąg do słodyczy był silniejszy )
Nie odezwałam się. 
Mój umysł wolał skierować uwagę na Nich, gdyż głośny okrzyk jednego z bandy właśnie dobiegł do moich uszu.
 W tym samym czasie „znajomy” mi chłopak odwrócił się w moją stronę i puścił mi oczko .
(-co to było?) - jak poparzona odwróciłam wzrok 
- Hej ! Co ci jest? Jedz ! - wskazała na mój talerz, następnie sama zaczęła łapać frytki na widelec . 
- Jem, jem – zmusiłam się do lekkiego uśmiechu i również zaczęłam konsumować swoje danie

Nagle moje serce podskoczyło aż do gardła, kiedy zorientowałam się, że chłopak wstał ze swojego miejsca i podąża w naszą stronę. 
Był coraz bliżej, a ja niekontrolowanie zaczęłam „tuptać” nogami pod stołem. (-Proszę tylko nie tu . Proszę! ) 
- Hej ! Na naszym stoliku nie ma serwetek, a moi niechlujni koledzy – spojrzał na nich – trochę się uświnili – zaśmiał się – możemy je od was pożyczyć? - uniósł uwodzicielsko brwi
- Jasne, bierz – biorąc żelazny stojak z serwetkami Ola podała je mu do ręki 
- Dzięki – z łobuzerskim uśmiechem, puścił jej oczko 

Boże...jeszcze trochę i dostanę zawału ! 

Oczami Oli :

- Hej ! Na naszym stoliku nie ma serwetek, a moi niechlujni koledzy trochę się uświnili, możemy je od was pożyczyć?

Wysoki i dobrze zbudowany chłopak podszedł do naszego stolika.
Dokładnie mu się przyglądając, zauważyłam, że jest niezłym ciachem ! 
Jego piwne oczy wpatrywały się to we mnie, to w Age.
Trwało to parę chwil lecz był w nich jakiś błysk, który sprawił, że czułam do niego ogromny pociąg . 
A jego usta? Mmmm ! To jest COŚ 
- Jasne, bierz – biorąc żelazny stojak z serwetkami, podałam je mu do ręki
- Dzięki – z łobuzerskim uśmiechem, puścił mi oczko 
Mrrr ( - On mi się podoba) . 
Przygryzając wargę patrzyłam jak odchodzi do stolika, gdzie siedziała reszta . 
Pomyślałam sobie wtedy, że On musi być mój !

Nagle mnie olśniło. To przecież Ci nowi – ze szkoły ! Ciii gangsterzy? 
Hmmm zamyśliłam się 
Z jednej strony oni Ponoć są baaardzo niebezpieczni ( pokazałam sobie w myślach cudzysłów ).
Ale z drugiej to przecież – Co Z Tego ? Najważniejsze, że są całkiem całkiem – przejechałam wzrokiem po wszystkich siedzących obok niego. 
Przechylając głowę pomyślałam (-Wszyscy są niczego sobie, ale ten ( miejąc na myśli chłopaka „potrzebującego serwetek” - taa akurat ! To był tylko pretekst … ) ten był do schrupania ! - oblizałam usta . 
Wyrywając się z zamyślenia zerknęłam na Age . Siedziała blada jakby zobaczyła co najmniej ducha! 
- Co ci jest? - zmarszczyłam brwi 
Spojrzała na mnie, potrząsając lekko głową. 
Domyślam się, że również była w ''krainie mysli''.
- Nic – była nadzwyczaj poważna
 Wzięła łyk soku
- Jak to nic? Jesteś blada jak ściana ! - zadrwiłam
- Naprawdę? - ściągając torebkę z krzesła, odsunęła zamek i wyciągnęła z niej lusterko
Widząc swoją twarz, szybko je schowała i spojrzała na mnie
- Może to jakaś niestrawność – burknęła – w sumie to trochę słabo się czuje – złapała się za głowę kontynuując – Jedzmy i zabierajmy się stąd 
- Dopiero co przyszłyśmy - zmarszczyłam brwi – Czekaj czekaj, a może ty wiesz kto to taki ? - wskazałam na chłopców
- Nie – powiedziała cicho 
- Na pewno ? - skrzyżowałam ręce na piersi - Może wiesz, że to szajka bandytów i dlatego się wystraszyłaś co?

Oczami Agnieszki : 

Słysząc słowa Oli, wiedziałam, że muszę coś wymyśleć - inaczej, jeśli zacznę gadać od rzeczy - wszystko się wyda!
- Tak podejrzewałam
Zachichotała 
- Boisz się ? - szydersko się uśmiechnęła 
- Nie! - krzyknęłam, przykładając rękę do ust, by szybko się uciszyć 
- A ja sądzę, że tak - ciągnęła dalej
- Przecież już ci mówiłam, że nie . A nie to znaczy nie – podniosła ręce w obronnym geście
Myśląc przez chwile, w końcu się odezwała 
- Dobrze - pokiwała głową - Bo muszę Ci coś wyznać
- Co takiego? - powiedziałam zaciekawiona, a wokoło zaczął rozchodzić się dziwny klimat
Zaczęłam czuć, że zaraz usłyszę coś czego wcalę nie chcę usłyszeć!

- Skoro się ich nie boisz to bardzo dobrze się składa, bo mam zamiar podbić do jednego z nich
 ( CO?! To niemożliwe ! Ola chce poderwać...poderwać jednego z bandytów?! A może tego, którego poznałam? W sumie to nic złego... chyba... serio? co się ze mną dzieje?! Ten typ nic dla mnie nie znaczy! Prawda? ) 
- Wouh ! Naprawdę? A kto jeszcze niedawno mówił mi, że to podejrzane typy? - uniosłam brwi 
Ola zdawała się być podirytowana moimi słowami
- Oh przestań. Mówiłam to co słyszałam od innych, ale przecież nie wszystkie plotki muszą być od razu prawdziwe ! 
- To prawda - zamyśliłam się
- Nie spytasz, o którego chodzi? - wyrwała nagle
- No spytam. Wieć, o którego chodzi? - spytałam choć czułam, że wolę nie wiedzieć
- Tego - wskazała na mojego "szofera" 
Oh dlaczego właśnie on?
- Emm 
- No co? - zmarszczyła brwi - Nie jest przystojny? 
- Nie no jest - bardzo starałam się utrzymać język za zębami i nie zakazać jej tego, w sumie... sama nie do końca wiedziałam dlaczego
- Ba! Jest mega ciachem ! - spojrzała na niego z nadzieją na uwodzicielskie spojrzenia, jednak chłopak był bardzo zajęty rozmową - Aga? Chcesz mi coś powiedzieć? - spojrzała na mnie poważniejąc
Czy naprawdę aż tak słabo gram? 
Widać tak...
- Dlaczego?
- Nie udawaj, przecież widzę, że cały czas coś cie gryzie
- Wiesz... - stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić, jednak nie mogłam powiedzieć jej całej prawdy. Jesli wiedziałaby, że od samego początku ją okłamywałam - obraziła by się !
- Nie chciałam tego mówić wcześniej ale mi się on też bardzo podoba - powiedziałam cicho, upewniając się, że nikt poza Olą mnie nie słyszy
- A niech mnie ! - zawołała, klaszcząc w dłonie
- Cicho !
- Oj Aguś Aguś, taka cichutka a tu jednak takie ziółko !
- Tylko, że wiesz... ja go pierwsza zaklepałam - dodała zanim wogóle zdążyłam cokolwiek powiedzieć
Eh i co teraz?
- Emm..
- Słuchaj, ale tam jest wielu chłopców, przyjrzyj się, może któryś ci się spodoba i kto wie, a może będziemy chodzili na podwójne randki?
- Nie zapędzaj się tak Olka - pokręciłam głową  - Reszta mi się nie podoba
- Rozumiem - pokiwała głową - Ale chyba ty też rozumiesz, że pierwsza go zajęłam. Chyba nie będziesz się wtrącać? - dodała ostrzej
- Spokojnie - powiedziałam cicho

Chyba miała racje...
To, że odwiózł mnie do domu nie zezwala mi na randkowanie, zwłaszcza, że mojej przyjaciółce podoba się on równie mocno.
Co ja gadam? On też mi się podoba?! Jestem bardzo dziwna i niezdecydowana ! A może mimo wszystko pociąga mnie ta nutka niebezpieczeństwa? Przecież mam takie zwyczajne i nudne życie.
W każdym razie muszę odpuścić... On nic do mnie nie czuje, nie byliśmy na randce ani dobrze się nie znamy. To wszystko był czysty przypadek...

- Jest twój, ja nie będę się mieszać
- Wspaniale

Oczami Oli :

Od początku wiedziałam, że coś tu nie gra!
Agnieszka jest zauroczona tym gościem, widać to na kilometr.
Może to on podwiózł ją do szkoły?
To byłoby coś strasznego, gdyby on też coś do niej czuł!
Wiem... Aga jest moją przyjaciółką, jednak jeśli chodzi o facetów - przyjaciółka czy nieznajoma, nie ma ze mną szans, jestem w tej kwestii bezwzględna.
Agnieszka jest dobra i nie skłonna do kłótni, więc poszło łatwo, ale wiem, że gdybym to ja była na jej miejscu - w życiu bym nie odpuściła!
- Jest twój, ja nie będę się mieszać
( Mam nadzieję przyjaciółko ! Inaczej będziemy musiały stać się wrogami) - pomyślałam
- Wspaniale - uśmiechnęłam się do niej serdecznie